No
i jak Wasze wrażenia po przeczytaniu całości? Za tydzień ukaże
się post z kilkoma ciekawostkami, podziękowaniami i adresem nowego
bloga.
~
* ~
Kolejny
błysk flesza oślepił Sati na ułamek sekundy.
Koniec
roku szkolnego zbiegł się w czasie z wystawą organizowaną przez
Mystic Seaport w Connecticut, do którego trafiło złote astrolabium
w drewnianej skrzynce wraz z kluczem i Pieśnią
o Cydzie oraz
listem Ramira. Gdy
zrozumieli, że to koniec ich małej przygody, bo nie ma już czego
szukać, postanowili podzielić się ze światem swoim odkryciem,
zaczynając właśnie tutaj, w muzeum poświęconym historii
żeglarstwa. Wystawa miała trwać równy tydzień i ani dnia dłużej,
ponieważ wspólnie zadecydowali, że skarb należy odesłać do
Hiszpanii, czyli tam, gdzie miał trafić cztery wieki temu. Amy
zasugerowała również, że być może ten gest zapewni duszy
Corteza
spokój.
Sati
stała właśnie obok Jamesa przed przeszkloną gablotką zawierającą
owoce ich rocznych poszukiwań. Obok postawiono tabliczkę z opisem
przedmiotów znajdujących się w środku oraz okoliczności, w
jakich zostały utracone, a także tłumaczeniem wiadomości Ramira i
pięcioma nazwiskami ich odkrywców, w tym Sati Kingston.
W tłumie dojrzała tatę, który
pomachał jej na znak, że już najwyższa pora się ulotnić.
Całkiem nieźle zniósł wieść, że jego córka uczestniczyła w
prawdziwym poszukiwaniu skarbu. Najpierw wygłosił jej tyradę o
lekkomyślnym narażaniu swojego zdrowia (szybko powiązał to z
prawdziwym powodem zejścia do studni), a potem uściskał ją mocno
i powiedział, że jest z niej bardzo dumny, chociaż ma niczego
podobnego więcej nie robić.
- To do zobaczenia po wakacjach –
powiedziała do Jamesa.
- Co? - zapytał zaskoczony. - To
znaczy, że wracasz?
Amy i Alex właśnie przeszli obok nich,
sprzeczając się z dyrektorem muzeum, który próbował ich
przekonać, by pozwolili mu przedłużyć wystawę, ale oni byli
nieugięci.
- Gadałam z tatą – powiedziała,
szeroko się uśmiechając. - Pamiętasz, jak mówiłam ci, że
złożył papiery rozwodowe? No właśnie. Oboje doszliśmy do
wniosku, że potrzebujemy świeżego startu. Dlaczego nie mielibyśmy
zacząć w Whiton?
- Czy to znaczy, że dasz mi się
wreszcie zaprosić na prawdziwą randkę? - zapytał Jim.
Sati zaśmiała się, widząc jak
Jasmine wdzięczy się do fotografów, którzy na okrągło pstrykali
jej zdjęcia.
- Nie potwierdzam. Nie zaprzeczam. -
Mrugnęła do niego figlarnie i oddaliła się w miejsce, w którym
zniknął jej ojciec.
Ja chcę drugą część.
OdpowiedzUsuńJa chcęęęęęęęęęęęęęęęę!
Oni wszyscy byli tacy fajni, i co? I już ich nie ma -_- Znaczy, nie będę mogła o nich czytać :(
Sati z tatą przeprowadzą się do Whiton? Ale checa ;D I ja chcę drugą część.
Ale mieli pomysł z tą wystawą. W sumie trochę sławy im się należy za te wszystkie zadymy z duchami ;D
Aha, nie obrażaj Mapy, to przecież Twoje dziecko. A ja jestem Ciocią i się na takie traktowanie nie godzę xD
Nieskładny ten komentarz i do kitu, ale wiesz, że Mapa była cudowna <3
Świetne opowiadanie i szkoda, że już koniec. Z tą wystawą całkiem niezłe pomysł :). Sati przeprowadza się do Whiton, może w końcu ułoży się miedzy nią a Jamesem :D. Życzę im powodzenia i czekam z niecierpliwością na twoje nowe opowiadanie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTak, jak zwykle z poślizgiem, a wydawało mi się, że w poprzedni weekend wchodziłam i sprawdzałam czy epilog już się pojawił.
OdpowiedzUsuńBardzo spodobało mi się takie zakończenie i to że Sati pozostanie w Whiton z przyjaciółmi. Lubię takie epilogi :)
I gratuluję dotarcia do epilogu :)
Na nowy blog powinnam zajrzeć na dniach, bo mam jeszcze trochę zaległości do ponadrabiania.
Pozdrawiam serdecznie :)
Dwie godziny- tyle czytałą to opowiadanie. czas zmarnowany? nie sądzę. Historia tak mnie pochłonęła że gdzieś koło 6 rozdziału zdałam sobie sprawę że nie moge się oderwać i musze dobrnąc do końca.
OdpowiedzUsuńNajgorsze w tego typu historiach jest planowanie kolejnych poszlak. Tobie wyszło do doskonale i muszę się przyznać że wraz z bohaterami głowiłam się cóż mogą oznaczać kolejne poszlaki. Co do samych nastolatków- poubiłam ich od razu. Każdy ma w sobie coś niepowtarzalnego i swój własny wkład w rozwój wydarzeń. Chociażby Alex, który odpadł w połowie przygody.
Zdziwiła mnie mała liczba rozdziałów choć jestem zadowolona- udało Ci się ująć wszystko co najlepsze w takie przygodzie. (Nie licząc finałowego pocałunku hehehe)Całe szczęście że ociec Sati rozstał się z tą ekhem... żmiją. Strasznie żal mi było tej dziewczyny. Historia Amy i jej brata też coś w sobie miała byłą taka prawdziwa...
Koniec końców gratuluje Ci wspaniałej historii, stylu pisania i tego jak bardzo mnie to wciągnęło. Gratuluję również skończenia dzieła. Sama pisze, wiec wiem ak trudno dobrnąć do końca. Tobie się to udało. Gwarantuję że nie raz powróce do tej historii-podbiła niezprzeczalnie moje serce. Jedyne czego żałuję to tego otwartego zakończenia co do Jima i Sati... Mam nadzieję że będą razem :)
Bardzo dziękuję za wszystkie miłe słowa. Cieszę się, że ci się tak spodobało :) Jak napisałam w posłowiu, mam pomysł na kontynuację, ale nie wiem, czy będę miała serce wrócić do tej historii, może ewentualnie napiszę jakiegoś one shota, ale - co najważniejsze - tak, Jim i Sati będą razem. :)
UsuńFajne opowiadanie :) bardzo spodobał mi się twój styl pisania. Mam nadzieję że kiedyś wydasz jakąś książkę a ja będę mieć tą przyjemność ją przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny
M.
Bardzo dziękuję :)
UsuńTak strasznie żałuję, że dopiero teraz znalazłam to opowiadanie.
OdpowiedzUsuńOno jest po prostu cudowne!!!!!!!!
No ale oczywiście bardzo, bardzo się cieszę, że je przeczytałam i mam nadzieję, że planujesz napisać jakąś książkę.( z pewnością ją przeczytam)
Bardzo dziękuję za miłe słowa.
UsuńNa książkę będziesz musiała jeszcze długo, długo poczekać, a to i tak zakładając, że jakieś wydawnictwo zdecyduje się wydać jakiegoś mojego potworka. xD
Póki co zapraszam na http://chatka-czarownicy.blogspot.com, gdzie za jakiś czas (raczej dłuższy) będę publikować nowe opowiadanie.